wtorek, 31 grudnia 2013

nagły dramat.

Zabrałeś mi Panie 
Nowego Maka na Nowy Rok 
strasząc chorobami 
i przerzedzając więzi... 


wczoraj z tych między innymi powodów wyłam na podłodze rzucając gromy w poczuciu krzywdy ostatecznej. robiłam to wobec dwóch kotów, trzech kobiet i wszechmogącego kurwa kosmosu. Dzisiaj masuję ciało kawą jacobs kronung z cukrem ścierając stary naskórek by godnie z gładkim ciałem powitać Nowy ROK! 
Oczywiście liczę też na sex i przyjaźń z innym ciałem gładkim i niebieskim, zachwycając się kształtem zapuszczonych ogrodów. W ubłoconej duszy z nabłyszczonym ciałem pragnę Cię stary sparciały roku połknąć i zgładzić w moich sprawnie działających jelitach.
BÓJ SIĘ SMARKACZU!!!




wtorek, 24 grudnia 2013

oł hoł hoł

Napisz Pati ten tekst na stronę zanim mnie uśpią, jutro do 19.30 masz czas.. pisz pisz to jeszcze na stronie zamieszczę dziś i baner mi jeszcze zrób ten cały zestaw też (banerów). ja, że  wszystko będzie dobrze, bo młodzi jesteśmy i potrafimy sobie powiedzieć, że się kochamy, a na Bartoszewicza był piękny czas przy Bachu. Koniecznie nie róbmy już z tym nic. Zostawmy siebie w tym stanie nieużycia i przebicia się przez wszystko co stanęło między nami podczas ostatniego trwania. Ktoś mi napisał przepiękny prezent mailem, ktoś znów dał mi ciało w proteście, ktoś miło dotykał mojego ciała i wąchał włosy, ktoś mówił że kocha, ktoś płakał, ktoś się śmiał, ktoś kazał przesłać wszystkie moje mp3 puszczane z telefonu, ktoś się  zwierzał 
i wył... wyłam i ja.  teraz za dużo zjadłam za mało wypiłam i myślę, że jutro zrobię odwrotnie na wypadek dotykania brzucha w najbliższych dniach i killera snów ostatnich tygodni! LECZ najdroższy gruncie rzeczy jestem bardzo szczęśliwa, a Stefania objawiła się zaprzeszłą bułką tartą w misce z jej szafki kuchennej - przywitana łzami i ulgą. 

We
so
łych 
Świąt!

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ostatnia Prosta

Mikołaj i ja, na ostatniej prostej.



Pokoje 150 i 151 jak sama nazwa wskazuje są ‚sąsiadkami’. Nowe ściany wbudowane w stary klasztor przepuszczają szmery i hałasy, urywki rozmów telefonicznych, oraz głos polskiego lektora, który rozpasał się w wszystkich filmach online puszczanych w godzinach późno po-północnych. Koniec roku, zawód obarczony freelance’m, ryzykiem, wykończony ostatecznie znikającymi we mgle matactwa grantami - staje się gwarantem przemęczenia i chęci wyobcowania (można czytać odpoczynku). ‚Robię spektakl o przyjaciołach’ - pierwszego dnia oznajmił M.M. Przyjaźń bardzo daleko jest w stanie posunąć się swoim okrucieństwie i chyba ciężko wytoczyć wobec niej roszczenia. Tu pojawi się przyjaciółka sztuka. Spotkaliśmy się po raz ostatni w Lublinie z wnikliwą dyskrecją i czujnością. Późno się kładliśmy, późno wstawaliśmy. Proces pracy nad solo Mikołaja przebiegał w pokoju 150, proces pracy nad dokumentem w pokoju 151 bardzo linearnie i rzetelnie, z tak potrzebnym w tym właśnie momencie powietrzem. Mikołaj ochrzcił ten pobyt mianem uzdrowiska z czym trudno byłoby się nie zgodzić. Podczas naszej rezydencji trwały 17 MNSTT, skoncentrowaliśmy naszą uwagę na tych wydarzeniach, w rozmowach, spotkaniach i uczestnictwie. Allessandro Sciarroni - bardzo piękne spotkanie festiwalowe! Dzięki Lublin. Na nowo, jak zwykle. Zaskakuj w grudniu! Bądźcie z nami na V Maat Festivalu ‚Border Line’ - będzie wywrotowo. 

wtorek, 1 października 2013

Orlando.doc w sieci!



ORLANDO.DOC from Maat Project on Vimeo.

BUJAKOWSKA in LUBLIN!













Basia Bujakowska z Igorem Strawińskim wchodzi w posiadanie studia Maat. www.teatrmaat.pl
Polecam!






Zaczyna ogarniać mnie paranoja i mimo złego stylu, zarzucanego przez opanowane menstruacją polonistki zamierzam o tym napisać - niestety. A oto krótki pacierz, który na te okazję układam i w konkretnej intencji odmawiam.

Broń mnie Boże przed ogniem piekielnym i skrajną głupotą Tobie poddanych!
Od osób fizycznych źle wykorzystujących swoje zasoby np. intelektualne!
Od osób fizycznych nie rozumiejących i tym samym działających na szkodę bliźniego!
Od chybotliwych dachów i chybotliwych strychów - BROŃ!
Od obietnic nie spełnianych w nadziei oczekiwanych!
Od konstrukcji nie logicznych, oszczerstw, matactw i donosów!

A teraz co Boże daj (bo miło i wtedy)

Daj aparatowi administracyjnemu (powtarzam ADMINISTRACYJNEMU) więcej szarych komórek. DAJ!




piątek, 2 sierpnia 2013

Andiamo a Lecce

Trzeci dzień pobytu w Lecce i cudownym Porto Selvaggio, kompletuje opaleniznę w topless wersji, udami dostarczam sobie radości i kocham się w tych chwilach z przyjaciółmi. żywiołem wody jestem!



niedziela, 28 lipca 2013

płanik urbacki / lady and the trump

LUBLIN miasto nocą umarłe, wyludnione, ciche stało się naszym schronem i tkanką poszukiwań. Mogliśmy wszystko. Jak czwartoklasiści snuliśmy zakazane opowieści i próbowaliśmy zasobów domowej apteczki. 

Najlepiej miał zadziałać tramal. Ja nie odczułam jego wielkich właściwości, bardziej narkotyzująca okazała się  pełnia i mój towarzysz Urbacki. Razem przeczuwaliśmy, mówiliśmy w tym samym momencie te same zdania i dostrzegaliśmy spadające gwiazdy. Na raz. Jak w filmie romantycznym. Tylko tu jeden pedał i heteryczka, która najchętniej obróciłaby w proch całą  definicję powyższych określeń. Będąc w takim miejscu jak Lublin jest możliwe wszystko i nic. Każdy najmniejszy bunt może obrócić się przeciwko Tobie. Naszym wyzwoleńczym tempem minęliśmy kilka postaci ciekawie sytuujących się w tej 11 dniowej opowieści. Chłopców, którzy marzą o całusach z chłopakami wracających do swoich heteryckich gniazd,  spowitych tajemnicą i lękiem. Chłopców, którzy są homofobicznymi gejami, tworzą getta w podziemiu otwartym tylko raz w tygodniu w sobotę, przez resztę dni będąc niezauważonymi. Chłopców, którzy pragną domu i pracy, dbają o ogrody i rozbudowują rosaria gdzie lądują statki kosmiczne. Zawsze w nadziei.  Żeby było jasne! To nie był ponury obrazek - wszystko jarzyło się kolorowymi barwami jak u Pedro Almodovara i zapraszało do wysłuchania opowieści. Piękne. Bardzo, bardzo pięknie, bo my chcieliśmy słuchać i dostawaliśmy bardzo dużo od opowiadaczy, mimo że ta szczerość momentami uderzała w nas za mocno, bo stając się krainą zrozumienia musisz wiedzieć, że wpuszczasz na swoje połacie dużo więcej niż świat może przyjąć. Przyjmowaliśmy.













wtorek, 16 lipca 2013

!

Pragnę pokoju ziemscy przyjaciele. 
Pragnę równości.
Nie jem od dzisiaj mięsa!


Są pomysły żeby się oddalić z kraju, a z drugiej strony może by tak jednak nie. Dokuczliwie odczuwam ciasnotę i zasiedzenie ludzkie. NIE WIEM TYLKO czy chce mi się starzeć i zakwaszać atmosferą miejsc takich jak to! Przecież są kontynenty, gdzie od dziś byłoby mi lepiej, równiej w myśleniu i działaniu. Pozostawanie w wygodnej  pozycji stanowi jakiś ludzki horror, zabiera młodość, pogrubia zmarszczki, wlewa się tłuszczem w znudzone ciało i konserwuje, kierując w stronę mebli, ścian, stanu rzeczy. Widziałam to dzisiaj i przeraził mnie ten obraz. Ostatnio mój przyjaciel udostępnił artykuł o tytule '5 rzeczy, których ludzie żałują w chwili śmierci'...

1. Żałuję, że nie miałem śmiałości prowadzenia takiego życie, jakie uważałem za słuszne, a prowadziłem takie, jakie oczekiwali ode mnie inni.
2. Żałuję, że tak dużo pracowałem.
3. Żałuję, że nie miałem śmiałości, by wyrazić swoje uczucia.
4. Żałuję, że nie utrzymywałem relacji z przyjaciółmi.
5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwym.

Nie wiem jak wcześniej mogłam uważać, że jedzenie mięsa jest ok.
http://markonarium.blogspot.com/2012/08/hodowla-cieleciny.html




sobota, 6 lipca 2013

Koniec.

Potrzeba ekspresji i wypowiedzenia się na temat kilku niegasnących niedogodności sprowadziła na mnie i szefa sporo opresji. Dowiedziałam się m.in. na czym  polega świat i żeby oceniać go 'trzeba mieć stanowisko kierownicze'. NSZZ SOLIDARNOŚĆ dawno obaliła te idee.

Ja wciąż mimo braku stanowiska kierowniczego odczuwam dziesiątki powodów, dla których miałabym o stanie rzeczy się wypowiadać. I nie zapomnę, o co nie tak dawno walczyli moi rodzice, wypolbrukowali moje życie wolnością dlatego nie poddam się cenzurze i nie ulegnę czczym pogaduchom, groźbom, które niestety zaplecza merytorycznego nie mają. 

Cały Lublin w nasturcjach, maszty ozdobione flagami NSZZ dumnie ozdabiają miasto. Dziwne bo słyszy się tu i tam, że nie panuje tu wcale klimat wolności, a prawo do jej eksploracji należy wyrywać szturmem. Wczoraj wieczorem, słyszymy paskudne historie.... Chyba powinniśmy zabrać ze sobą CIPE DRAP SKUAD na otwarcie festiwalu. Niech zadrży gruzowisko! 





Pozdrowienia!








środa, 3 lipca 2013

Artyści międzyplanetarni.

Rezydencja Czwarta. Anna Steller.




MERITUM! Wszystko kręci się w okół sceny, bytu na niej, prawdy, każdy chce prawdy, nie lubi kiedy się go 'oszukuje'. Tyle razy słyszysz przecież o kłamstwie, że wymyślone,  niedobre itd... a wtedy boli, rzeczywiście boli i psuje flaki. 

Coś chciało się wyrwać z tego chłopaka, którego zobaczyłyśmy po jednym z przedstawień obejrzanych w chatce żaka. Fascynacja zaprowadziła nas na ławeczkę naprzeciw śledzonej postaci, usiadałyśmy. Nie mogłyśmy się zatrzymać, przestrzeń pomiędzy nami z minuty na minutę wypełnia się pytaniami, próbą jakiejś koszmarnej definicji jaką chciałyśmy znaleźć. Czułyśmy, że osoba przed nami posiada korzenie kosmiczne, chłonąc jednocześnie to spotkanie nie umówione, nie proszone. Spektakl na klombie obok Marii Curie Skłodowskiej. 




























Powiedział,  że wystąpił w filmie z dobrego serca. Jest z nami - uwieczniony, bliski, najprawdziwszy!  

Mamy już środę za dwa dni koniec rezydencji Ani. Nie wiem co jeszcze może się wydarzyć, mam wrażenie że ten wyjazd stał się pewnego rodzaju kwintesencją. Punktem, który teraz należałoby przemyśleć i odespać. Mózg naładowany bodźcami nie daje odpocząć ciału dyktując ciągłą czujność. Dziękuje Aniu za ten czas! Już chcę Twojego solo! czekam na nie bardzo!






wtorek, 2 lipca 2013

Wszystko w okół Maat Projekt.


Ostatnio zupełnie zaniechałam moim blogowym praktykom na patosferach.
Wszystko prawdopodobnie przez to,  że od wiosny stałam się częścią,  filarem! Maat Festiwalu 'Border Line' wraz Tomkiem Bazanem.

Okazuje się w marcu! są pieniądze! Bazan wykończony batalią o wyrwanie chociaż odrobiny  dotacji dzwoni i mówi: 'Pati robimy festiwal'... Bazan stworzył nową koncepcję festiwalu, przeobraził go w program rezydencyjny, otworzył Lublin na 9 artystów, zapraszając ich tam na 11 dniowe rezydencje, mnie zaprosił żebym o każdym z nich zrobiła film dokumentalny, jednocześnie dając mi szereg przepięknych i inspirujących spotkań. I kilka nowych koleżanek  :) ZDECYDOWANIE!

Budowa strony www, identyfikacja, trailery... ta praca wręcz absurdalnie zabrała mi czas i przestrzeń. Z Tomkiem noce zarwane na pracy, dziesiątki telefonów, sms'ów o porach i zagęszczeniu tak niehigienicznym, że tylko sami my możemy wiedzieć ile nas to wszystko kosztowało. Tomek obciążony, zestrsowany, zmęczony. Ja wkurwiona, niedospana, wiecznie wymieniająca trialowe wersje PS, od rosyjskiej do francuskiej wersji (obecnie).  Spotkania z programistą na pradze, który pisał kod strony 3 miesiące, pierwotnie zapewniając że zamknie się w jednym tygodniu... i ten cały kocioł na naszych barkach. Przerzucaliśmy odpowiedzialność za niesubordynowanego programistę na siebie nawzajem pilnując go jak pierwszoklasisty, który musi odrobić zadanie! No cóż finanse nie były zbyt motywujące. Cała www od strony programowania powstała za 1 500 zł. Na pierwszym spotkaniu chłopak powiedział, że wyceniłby te prace na 15 000 tysięcy, 'ale że zrobi bo prosi kolego i  zajebisty projekt!'. Pragnę dodać, że moje wynagrodzenie za projekt  było pierwotnie 500 zł wyższe, ale przekazałam je na poczet programisty, żeby szybciej wykonał zlecenie. nic bardziej mylnego... no ale słowo się rzekło www.teatrmaat.pl 

Festiwal START! Pierwsza rezydencja. Magda Jędra.  'No rzeczywiście były jakieś robaki, ale my tylko na jeden dzień'.





Przyjeżdżamy do mieszkania CK Lublin, wynajmowanego przez Centrum, dla artystów odwiedzających instytucję. A tu syf, gnój, robactwo, grzyb na ścianie w łazience pomiędzy płytkami, sparciałe szmaty na podłogach, lodówka zapełniona resztkami pożywienia zaprzeszłych gości... I płatki, płatki mlekołaki, które pamiętam jeszcze dwa lata temu podczas festiwalu Maat w tym samym miejscu w szafce! Magda przeraziła się stanem rzeczy... Stwierdzając wręcz, że woli codziennie dojeżdżać z Warszawy niż spędzać tam rezydencje. Zadzwoniłam więc do producentki informując o stanie rzeczy. Na początku nasza awersja do mieszkania była potraktowana jak fanaberia 'Przecież Panie sprzątają, a poprzedni goście niczego nie zgłaszali' oczywiście po kilku telefonach i 'aferze molowej' na całe centrum, okazało się, że 'No rzeczywiście były jakieś robaki, ale my tylko na jeden dzień....'.  Dziesiątki kąsających nas moli i ogólny brak komfortu odesłał nas po kolei  do 4 różnych hoteli, (na dzień dobry dostałyśmy z Magdą J. pokój dwuosobowy! kompletnie się nie znając!) podczas gdy mieszkanie ulegało remontowi generalnemu! Później niestety kosztami za te wycieczki został obciążony budżet Maat Festivalu, co dało nam dosyć jasno do zrozumienia ze kolegów i koleżanek sam Maat Festiwal w Centrum Kultury nie ma....  Mimo wszystko oprócz kwitnącego grzyba, ostatecznie zamalowanego farbą (o czym mogłyśmy się przekonać dokonując piątej przeprowadzki z powrotem na Okopową) moli znacznie ubywało, lepy na nie radośnie się zapełniały, a fugi w łazience zostały odnowione! OK, można mieszkać. Nie mniej był to koniec rezydencji pod hasłem 'ZACHWYT' jakie rozpracowywała podczas pobytu równie zachwycająca Jędra!  Sala taneczna na Narutowicza przez 11 dni wypełniała się absurdem i kreatywnością tancerki, która całą swoją osobowością czyniła zwykłe rzeczy niezwykłymi i dumnie znosiła niedogodności akomodacyjne! Brawo!



Druga rezydencja. Anita Wach!

W Lublinie przywitał nas hotel Victoria, bo mieszkanie było chwilowo zajęte innymi gośćmi, och gdyby wiedzieli co uczyniłyśmy dla nich z Jędrą! Istna rewolta! Czas płynął nam słodko, hojne śniadania w hotelu o poranku odciążały nasz budżet, więc wieczory spędzałyśmy w lobby hotelu pijąc zimne lokalne piwo i słuchając Erosa Ramazzotti (puszczanego odgórnie). Sala treningowa wypełniała się Anitą, myśleniem, szukaniem. Robienie spektaklu 'tanecznego' nie musi ociekać potem, potem się dowiecie, na festiwalu oglądając filmy dokumentalne o rezydentach. Byłam podekscytowana. Nazajutrz miałyśmy jechać do opery w Warszawie, Anita tańczy tam w 'Halce'. Nie wiem jak miałabym się odnieść do tego co zobaczyłam w operze. Gigantyczne produkcje takie jak ta chyba nie mają do końca szansy na wygraną. Widzę te poszczególne osoby wchodzące na scenę, kilka sekund przed rozmawiające o kwiatkach na działce i zupie - to zakład pracy czuję i tyle. Kroczą więc  z dumą i z pustym okiem w strojach ludowych i misiów z Krupówek robić piruety i wyć te kilka godzin sztukę robiąc. Robota - tyle! Co do Wach, przemykamy po korytarzach w peruce disco girl i lśniącej sukience nie zostajemy na brawa wychodzimy tuż po jej scenie. Na scenie patrzy się tylko na Anitę, a w garderobie dla statystów patrzy się na piękne ciało kaskadera to Archanioł Michał, później idzie do nieba wciągany na uprzęży, ale wtedy patrzy się już na Anitę. 


Do Lublina wracamy z siłą. Rozmawiamy, słuchamy jaskółek na balkonie. Przeprowadzka na Okopową nawet okazuje się bezbolesna, mole jakby odnowiły swoją działalność,  ale przyklejamy kolejne plastry, plewiąc ich małą populację. Zabijamy, niestety. Anita szuka. Opanowujemy domowe sprzęty, przestrzeń wypełnia się eksperymentem, ryzykiem, błędem. 'Border Line' się instaluje. Zobaczycie w listopadzie. 


Trzecia rezydencja. Kaya Kołodziejczyk.  'Pani mnie stawia w niezręcznej sytuacji sprzątając'.


Do Lublina przyjeżdżam dzień później, kilka spraw zatrzymuje mnie w Warszawie. Kaya już zaczęła pracę. Tydzień wcześniej poznajemy się w kawiarni Antrakt w Warszawie, robię jej zdjęcie promujące rezydencję (to z pandą), Kaya też tańczy w operze, 'Latający Holender'. Toniemy w deszczu bo leje bezlitośnie, podoba mi się Kaya, dzwonię zaraz do Bazana i mówię mu że jak dotąd casting na rezydentów uczynił wyśmienity!  
Wchodzę do mieszkania na Okopowej i nie wierzę... piwonie w wazonie, pachnie, przemeblowane, porządne środki czystości, nawet papier toaletowy firmy VELVET, zniknęły szmaty i jakby mniej moli. Poczułam dumę z Pań sprzątających, zaszła w nich zmiana, nareszcie nauczyły się sprzątać,  jest przyjemnie. W drzwiach salonu wita mnie Kaya, równocześnie za chwile dowiaduję się, że spędziła dzień wcześniej wyłącznie na sprzątaniu, bo niestety w mieszkaniu znów rozpanoszył się syf... i mole przez jakiś czas nietępione zdecydowanie powiększyły swoją liczebność. Oczywiście zgłaszam problem, bo już wstyd pali mnie ostatecznie i znów słyszę, że 'Panie sprzątają i że każdy ma inne standardy sprzątania', Kaya z kolei słyszy, że  'Pani mnie stawia w niezręcznej sytuacji sprzątając'. Nie mniej nie poddajemy się wtykamy w cytryny goździki mające odpędzać mole i przyklejamy kolejne plastry! 


Czas robić solo! Sala taneczna na Narutowicza wypełnia się myślami. Kołodziejczyk, zapisuje je na czarnych ścianach kolorową kredą. Codziennie przybywa notatek, tancerka mówi: 'że teraz bardziej się rusza niż tańczy'. Jest analityczna, silna, totalna osobowość. Tego samego dnia podczas rezydencji odbywa się festyn zwany Nocą Kultury, którą trafnie komentuje Kosma Ostrowski swoją grafiką  'Nic Kultury'. Jarmark totalny. Urzeczone robimy trailer. Zobaczcie koniecznie tu trailer!

Za dwa dni przyjedzie jej mama, jest emerytką, robi sobie wycieczki. Przywozi nam mnóstwo sałaty i rukoli wyhodowanej na swojej działeczce. Patrząc na matkę i córkę, mam wrażenie że widzę sceny u Krystiana Lupy, dziewczyny bez żadnej bariery wpuszczają mnie w swój świat, czas. Ufają, dając mi jednocześnie szczerze i bezwarunkowo swoją obecność. Kocham Maat Festival za te momenty. 



czwartek, 9 maja 2013

piątek, 22 marca 2013

nie brukaj ciała nagością.

NIE GODZĘ SIĘ NA  infantylizację nagości w sztuce poprzez nazywanie jej 'nie pozytywnym klimatem wychowawczym'
niech ciało nie wyzbywa się nagości, niech będzie obecne i ważne. ZAWSZE. 

ZAPRASZAM NA OFICJALNEGO BLOGA PROJEKTU! http://teatrmaat.pl/teatr-maat-projekt/blogi/p/patrycja-planik

http://www.kurierlubelski.pl/artykul/789084,dyskusja-z-penisami-w-tle-lubelscy-artysci-krytykuja,id,t.html?cookie=1#czytaj_dalej 




wtorek, 5 marca 2013

Okładka Jazzpospolitej mojego autorstwa na 7 miejscu najlepszych okładek 2012 według portalu Decybele Dizajnu.

ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA CAŁEGO ZESTAWIENIA.

'JAZZPOSPOLITA
REPOLISHED JAZZ
by Patrycja Płanik
Cztery portrety i nazwa zespołu – takie proste, a takie dobre. Chłopaki z Jazzpospolitej w większości nie grzeszą urodą, a jednak uchwyceni oczami/obiektywem kobiety wyglądają na tyle pozytywnie, na ile jako facet potrafię im to przyznać. Przy okazji gratulacje za przełamanie ortodoksyjnej stylistyki płyt jazzowych.'


czwartek, 21 lutego 2013

TEATR MAAT PROJEKT

W 2013 planujemy odświeżyć identyfikację wizualną strony Teatru Maat Projekt.  Ma to dla nas szczególne znaczenie, gdyż oglądalność strony systematycznie wzrasta, a strona wizualna naszych projektów zawsze stanowiła bardzo ważny aspekt naszej pracy. W związku z tym, że nie dysponujemy środkami finansowymi, poszukujemy osób zajmujących się programowaniem stron www, które chciałaby dołączyć do zespołu i w ramach stażu, realizacji portfolio STWORZYĆ wraz z nami nową koncepcję strony teatru. www.teatrmaat.pl

Poniżej załączam kilka obrazków sugerujących nowy styl jaki chcielibyśmy wypracować. W zamian możemy zaoferować możliwość pracy w dynamicznym i kreatywnym zespole, wystawienie oficjalnego pisma o odbyciu stażu, dożywotnie zaproszenia na wszystkie realizacje Teatru Maat Projekt ;]

Wszystkich zainteresowanych współpracą prosimy o kontakt na maila teatr.maat@gmail.com w tytule STRONA WWW.


 







środa, 6 lutego 2013

J=J















































Super charyzmatyczny duet J=J. Joanna Duda / Janek Młynarski
Sesja wykonana na potrzeby promocji trasy koncertowej.
22 II 2013. Skład butelek / premiera EP .
BARDZO POLECAM.



Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
poszukiwaczka. patrycjaplanik@gmail.com GSM: 604 845 795

stat

stat4u